Dawid Podsiadło - Lata Dwudzieste

Maciej MajewskiDawid PodsiadłoSony Music Poland2022
Dawid Podsiadło na swojej najnowszej płycie śmielej wszedł w muzykę popową, co okazuje się idealnym środowiskiem dla jego piosenek.

Tytuł płyty „Lata Dwudzieste” ma kilka znaczeń. Dwa najczęściej pojawiające się: Dawid w tym roku skończył 29 lat, a sama płyta powstawała przez ostatnie dwa lata przy udziale producenta Kuby Galińskiego. Z jednej strony trudno nie odmówić pewnej Dawidowi rozwagi stylistycznej, a z drugiej – okazało się, że niemalże wszystkie utwory, które znalazły się na płycie, miały po wiele wersji i nie zawsze łatwo było wybrać autorowi tę najlepszą.

Tak jest na przykład z otwierającym „WiRUSem”, który pierwotnie miał ich aż 14(!), a który jest chwytliwym i tanecznym numerem z dość pamiętliwym refrenem, powtarzanym kilkukrotnie.Syntezatory pobrzmiewające tutaj, mienią się paroma barwami, niczym kula dyskotekowa. Przypadek? Wątpię. Niemniej nośnie jest w utworze „TAZOsy”. Nawiązanie do kolekcjonowanych w latach 90. małych krążków dodawanych do chipsów to jedno, ale najbardziej zaskakuje tu maniera wokalna Dawida w zwrotkach, przypominająca… Fisza! Refreny są już zaśpiewane wyżej, a nawet schodzą w falset, który temu numerowi po prostu ‘robi’. Świetnie wypada natomiast „Halo”- trochę nostalgiczna, a z drugiej - pogodna kompozycja, traktująca o wyczekiwaniu na ponowne spotkanie, mimo ryzyka wielkich konsekwencji. To jednocześnie podobno jedna z pierwszych kompozycji, która powstała z myślą o tej płycie. Na parkiet wracamy za sprawą „Nie lubię Cię” – kolejnego pewniaka, nie tylko koncertowego. Nie zdziwię się, jeśli usłyszymy w przyszłości ten utwór w formie remiksu. Ma bowiem ku temu spore zadatki. Zaś znany już z singla „POST”, to kawałek bardziej zanurzony w polskiej codzienności, zagrany zgrabnie i w punkt. Z kolei w „O czym śnisz?” gościnnie zaśpiewała sanah. To opowieść o dwóch zbliżonych doświadczeniach, dotyczących udziałów w telewizyjnych talent shows. Natomiast syntezatorowy „Blant”, to traktuje o nieszczęśliwej miłości, w wyniku której podmiot liryczny ucieka w używki. Towarzyszą temu wstyd i strach jednocześnie. Wbrew muzycznym pozorom, to bardzo ważny utwór nie tylko na tej płycie, ale i w całym dorobku Dawida. Tymczasem na drugim biegunie leży również znany z singla „To co masz Ty!” – dość daftpunkowy i po prostu pogodny w wydźwięku, doceniający zwykłą codzienność u boku bliskiej osoby. Co ciekawe  - zbliżoną stylistycznie rytmikę zawiera także „D I A B L E”. To utwór, który również miał kilka niemniej udanych wersji, jak ta, którą tutaj słychać. Z kolei „mori” to jedna z najpoważniejszych kompozycji na płycie. Wolna, odrobinę ponura, a zarazem przejmująca. Proszę wsłuchać się w tekst Dawida, bo wydaje się on bardzo osobisty. „Lata Dwudzieste” mają wiele pamiętliwych momentów, ale „millenium” jest jednym z tych, który zasadza się w głowie najbardziej. Dość podniosła, może odrobinę ‘coldplayowa’ opowieść miłosna stanowi jeden z najsilniejszych autorskich filarów tej płyty. W ‘ajewniaku” pojawia się natomiast Nosowska i jest to jedyna względnie okołogitarowa kompozycja na płycie. Łagodna, powoli płynąca melodia, naznaczona wystarczająco wokalnie przez oboje wokalistów. Tematyka utworu w jakiś sposób nawiązuje natomiast do czegoś ulotnego, czy może raczej – niepewnego. Płytę zamyka „Szarość i róż”. Dość beatlesowska melodia daje tu pole dla bardzo ‘polskiego’ tekstu. Ale najbardziej zaskakuje końcówka utworu – odrobinę wariacka, przaśna, pełna trąb i smyków. Obstawiam ją jako pewnik na koncertach, tuż przed bisem.

Dawid Podsiadło jest w takim momencie drogi artystycznej, że właściwie może próbować wszelkich gatunków muzycznych. Na „Latach Dwudziestych” dominuje pop i muzyka syntezatorowa, podana po prostu ładnie i ze smakiem. Idealnie sprawdzi się nie tylko na domówkach, ale i na stadionowych koncertach.


Polityka prywatnościWebsite by p3a