"Anastasis" to po grecku "powtórne narodziny". I powrócili we wspaniałej formie, z jedną z najlepszych płyt w swojej dyskografii. Słuchając "Anastasis" w głowie słuchacza pojawiają się wspomnienia najwspanialszych dźwięków z ich poprzednich dzieł. To płyta dopracowana do najdrobniejszego szczegółu, dojrzała i po raz kolejny dająca świadectwo niesamowitym umiejętnościom kompozytorskim oraz wokalnym Lisy Gerrard i Brendana Perry'ego.
Muzyka na "Anastasis" płynie powoli i dostojnie, ale pomimo to, nie ma tu chwili na nudę. Bardzo czytelny jest podział stylistyczny na utwory śpiewane przez Niego i na kompozycje śpiewane przez Nią.
Brendan udziela się wokalnie w mrocznych, nostalgicznych, gotyckich kompozycjach, które z powodzeniem mogłyby znaleźć się na jego ostatniej, solowej płycie "Ark" ("Children Of The Sun", triphopowa "Amnesia", gotyckie "Opium" i zamykające płytę, poruszające do głębi, przeraźliwie smutne "All In Good Time").
Z kolei Lisa śpiewa w kompozycjach, które tchną klimatem Bliskiego Wschodu ("Anabasis", "Agape", "Kiko"). Dla fanów tęskniących za duetem Lisa/Brendan przygotowali oni 'opus magnum' czyli blisko ośmiominutową, monumentalną, utrzymaną w klimacie celtyckim kompozycję "Return Of The She-King".
Co ważne: materiał z tego albumu będzie się doskonale sprawdzał na koncertach. I zespół nie będzie miał najmniejszego problemu z przeniesieniem tych bogato zaaranżowanych utworów na scenę. Wiedzą o tym najlepiej Ci, którzy pamiętają warszawski koncert sprzed 7 lat. Tymczasem cieszmy się i radujmy nowym dziełem Dead Can Dance. I składajmy modły, aby był to początek nowego, owocnego w płyty etapu działalności duetu.
1. “Children of the Sun”
2. “Anabasis”
3. “Agape”
4. “Amnesia”
5. “Kiko”
6. “Opium”
7. “Return of the She-King”
8. “All in Good Time”