„Nightmode” to dziewięć utworów, dotykających nocnych przygód, doświadczeń i emocji. W samym zespole zdania na temat tego, czy album ów jest konceptem, są podzielone. Tym niemniej spięty klamrą w postaci utworów „Sunset” i „Sunrise”, każe domniemywać, że jednak mowa o pewnej zamkniętej opowieści. W niepokojący klimat nocy wpada się właściwie od pierwszych dźwięków. Ale drugi utwór - singlowy „Cold Dark Summer”, opowiada o kolejnych meandrach ciemnej pory. Muzycznie osadzony w dużej mierze w metalu i prog rocku, odsłania liczne uroki brzmieniowe, jakie Inside Again w obecnym sześcioosobowym składzie (mamy wokalistę Michała Deptułę; gitarzystę, a zarazem autora tekstów Łukasza Naumowicza; drugiego gitarzystę Macieja Apta; klawiszowca Macieja Kuleszę; Krisa Wawrzaka – basistę, klawiszowca i jednocześnie producenta płyty oraz perkusistę Artura Szolca) proponuje.
Dalej jest jeszcze bardziej klimatycznie – „Roads” to jedna z ozdób „Nightmode”. Kompozycja pełna przestrzeni, okraszona melodyjnym refrenem, a przede wszystkim intrygującą linią basu. W „Gasoline” robi się jeszcze ciekawiej, bo mocny punkowy rytm podbity metalowo zabarwionymi gitarami, prowadzi utwór bardzo zdecydowanie. Natomiast w „Closera” nastrój płyty zmienia się na bardziej niepokojący i niepewny. Narracja utworu prowadzi ku nieznanemu, po którym ‘oprowadza’ z kolei przypominający nieco dokonania Riverside kawałek „Tonight” (solówka gitarowa gościnnie udzielającego się tu Sebastiana Piekarka, to dodatkowy atut). Prawdziwe apogeum płyty stanowi jednak ostatnia jej część: płynący i przejmujący „Wired Heart”, pełniący funkcję uwertury dla zenitalnego „Liar King”. To najdłuższa kompozycja na płycie - barwna, z licznymi zmianami tempa, a przede wszystkim nasycona emocjonalnie. Całość domyka wspomniany już „Sunrise” – blisko trzyminutowa elektroniczna coda z bitem rodem z Tangerine Dream.
„Nightmode” to podróż. Nie tylko nocna, ale przede wszystkim refleksyjna i bogata w doznania emocjonalno-duchowe. Polecam na każdą porę dnia i roku.