Album powstawał w domowym studiu artystki pod Warszawą. Skomponowała ona i współaranżowała większość kompozycji na płycie. Przy piosenkach „Letni deszcz” i „Losing My Breath” pomogli jej producenci: Kuba Wojciechowski i Andrzej Fonai Pieszak.
Tyle informacji porządkowych, teraz o piosenkach. Brzmiących przystępnie i radiowo, z zaznaczonymi refrenami. Zgodnie z regułami tworzenia popowych kompozycji. Posłuchajmy np. „Echa” czy „Jestem”. Jest budowanie, narastanie od zwrotki do chwytliwego, a w przypadku „Echa” też żywego refrenu. Albo ładny i bardzo udany utwór „Pokonam siebie”. Z balladowymi elementami i optymistycznym, trochę wzniosłym refrenem z chórkami. Właśnie, sporo jest chórków na tym albumie. Ładnie wzbogacają utwory, zwłaszcza w refrenach.
Jest piosenkowa długość utworów (między 3:19 a 3:51). Do przystępności i struktury popowej piosenki dostosowane jest też instrumentarium. Na przykład „Ukradłeś serce” ma bogatą aranżację (z trąbką, skrzypcami, gitarą), ale równocześnie jest ona zgrabna – taka, jaka ma być ładna popowa kompozycja. Nie jest to zarzut, bo broni się to. Wszystkie utwory łączy też głos Oleny – bardzo przyjemny, ciepły, kojący. Słychać, że wie o co chodzi w śpiewaniu.
W brzmieniu kompozycji i w tekstach sporo jest melancholii. Są oczywiście utwory, w których przebija ona bardziej: „Stan nieważkości”, skrzypcowo-fortepianowe „Running Free”, „Letni deszcz”. W zestawie słyszymy też kołyszące, romantycznie brzmiące kompozycje: „Mów do mnie” i „Serce na dłoni” – ballada z akustyczną gitarą, skrzypcami i chórkami. W tekstach kryją się też osobiste emocje Oleny. Myślę, że można tak napisać, bo artystka napisała słowa do wszystkich piosenek na płycie.
„…w świetle gwiazd…”. Czy Olena stanie się świecącą gwiazdą? Tego nie wiem. Ale po tej debiutanckiej płycie wiemy, że potrafi pisać ładne, przyjemne, popowe piosenki, których dobrze się słucha. A o to chodzi w tym rodzaju muzyki.