Tajemnicza oprawa graficzna sugerowałaby mroczną muzykę. I tu też odpowiedź brzmi: otóż nie. W przekonaniu tym utwierdzają nas trzy pierwsze utwory. Poprockowe, chwytliwe „Próg” oraz napędzana basem „Szeptanica”, dynamiczne „Uroki”. Ale już w tym ostatnim naszą uwagę zwróci gitara podbijana harmonijką przewijającą się przez cały album. Dodającą mu uroku.
Im dalej w las, tym robi się ciekawiej. Coraz mocniej dochodzą do głosu folkowe zaśpiewy Katarzyny Antosiewicz. „Cień” wyróżnia się nie tylko plemiennym początkiem, ale i rockiem podszytym folkiem. Nie jest to na szczęście połączenie prostackie, a wypadające ciekawie, co jest osiągnięciem. „Cisza” jakby na przekór tytułowi zachęca do tańca, zaś prawie 9-minutowe „Za horyzontem” nie dłuży się zbytnio dzięki swojej rytmiczności podlanej psychodelią. Trans i syntetyczne brzmienia wyróżniają „Lasem”, zaś „Kruk” łączy wpływy orientalne z country.
„Zamowy” przyciąga swoją nieoczywistością. Choć początek wydaje się być muzycznym wykładaniem kawy na ławę, warto się wgłębić i w ten początek i w dalszą część. Kryją one bowiem wiele przygód i smaczków. Do odkrywania dzięki rozmaitości stylów oraz wpadającym w ucho melodiom.