"Spadochron" to jeden z tych albumów, słuchając których ma się poczucie obcowania z Muzyką przez duże M. Mela Koteluk i towarzyszący jej znakomici muzycy stworzyli płytę, która zanurzona w bajkowo-poetyckim, nostalgicznym klimacie. Słuchając tego albumu nasuwały mi się skojarzenia z takimi artystami jak: Stereolab, Cocteau Twins, Kate Bush. Jest to fascynująca mieszanka muzyki poetyckiej, rocka, dream popu, avant popu, jazzu. Słucha się tego z wypiekami na twarzy i chce więcj i więcej.
Mela dysponuje bardzo ciepłym, acz mocnym głosem. Idealnie sprawdza się zarówno w dynamicznych kawałkach, gdzie jej śpiew balansuje na krawędzi krzyku ("Wolna", "Niewidzialna", "Pojednanie"), jak i w kompozycjach balladowych, gdzie śpiewa z niezwykłą delikatnością (zaśpiewane nieomal a capella "Stale Płynne").
Atutem płyty są niebanalne, poetyckie teksty Meli, w których komentuje ona otaczającą rzeczywistość i ludzkie emocje. Robi to w niebanalny, zwięzły sposób. Piosenkarka ma swój styl, który trafi do wielu serc i umysłów. Moim zdecydowanym faworytem jest "Spadochron", gdzie artystka śpiewa:
"A gdybyś mógł dzisaj zamienić się w spadochron
Mogłabym polecieć gdziekolwiek z tobą
A gdybyś mógl dzisiaj zamienić się w falochron
Mogłabym być statkiem, portem i brzegiem".
Tracklista:
1. Dlaczego drzewa nic nie mówią
2. Spadochron
3. O domu
4. Działać bez działania
5. Niewidzialna (gościnnie Wacław Zimpel)
6. Melodia ulotna
7. Stale płynne
8. Wolna
9. Rola gra
10. Pojednanie
11. Nie zasypiaj
12. In the meantime