- Wasz ostatni album jest zatytułowany "Whales & Leeches". Skąd wzięliście pomysł na ten tytuł?
- Tytuł został zaczerpnięty z naszej starej kompozycji znajdującej się na pierwszym albumie "Red Fang". Mieliśmy duży problem z zatytułowaniem naszej ostatniej płyty. Nie mogliśmy wymyśleć tytułu, który by nam pasował. Więc wykorzystaliśmy "Whales & Leeches". Myślę, że ten pomysł się sprawdził.
- Nagrywając "Whales & Leeches" współpracowaliście z Chrisem Funkiem (The Decemberists) i znanym producentem Vancem Powellem. Jak doszło do Waszej współpracy z nimi i jak ją wspominasz?
- Chrisa poznałem przez wspólnych znajomych z Portland. Chris skontaktował się z nami z propozycją wyprodukowania naszej płyty i on także odezwał się do Vance'a. Współpraca z tymi facetami poszła bardzo dobrze. Chris jest bardzo zrównoważony, ma własne zdanie i potrafi je wyrazić w taki sposób, że nikogo nie uraża. Sprawdził się także jako mediator pomiędzy nami podczas pracy w studiu nagraniowym. Nikogo nie wyprowadził z równowagi.
Współpraca z Vancem była totalnym odjazdem. W przeszłości współpracował z dużą grupą gwiazd od Jacka White'a po Dolly Parton i raczył nas dziesiątkami anegdot oraz wspomnień. A gdy już był za stołem mikserskim, nie można było oderwać oczu od tego, co robił. Absolutny mistrz konsolety!
- Jak w twych oczach wypada „Whales & Leeches” na tle poprzednich płyt Red Fang?
- Hm, ta płyta jest chyba bardziej surowa od poprzednich albumów. Nie mieliśmy za dużo czasu, aby bawić się w opracowywanie aranżacji. Słuchamy też innej muzyki niż wtedy, gdy komponowaliśmy płyty „Red Fang” i „Murder The Mountains”, więc teraz brzmimy chyba bardziej współcześnie. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że „Whales & Leeches” jest świetną płytą, lecz słuchacz musi się z nią bardzo dokładnie zapoznać, aby to docenić. Trzeba ją przesłuchać dokładnie kilka razy.
- Macie wypracowany styl pracy nad nowymi utworami?
- Tak. Jeden z nas dostarcza jeden lub dwa riffy. Zaczynamy wspólnie poddawać je obróbce "dżemując" na próbach. Wtedy powstają kolejne pomysły i zaczynamy przygotowywać aranżacje. Po jakimś czasie utwór jest gotowy.
- Skąd czerpiecie inspiracje do tekstów piosenek?
- Nie mogę wypowiadać się za Bryana (Gilesa - wokalistę i gitarzystę RF), ale ja czerpię inspiracje ze zdarzeń dziejących się w moim życiu oraz z powieści i filmów science-fiction klasy B.
- Wielu fanów uważa Red Fang za grupę stoner rockową. Jak zdefiniowałbyś pojęcie „stoner rock”?
- Szczerze mówiąc: nie wiem. To jedna z tych rzeczy, którą po prostu słyszysz, gdy masz z nią do czynienia. Nigdy nie uważałem Red Fang za zespół stoner rockowy, ale jeśli tak nas postrzegają fani, to w porządku. Nie przeszkadza mi to, choć według mnie nie należymy do tego nurtu.
- Ostatnie dwie płyty Red Fang ukazały się w znanej wytwórni Relapse Records. Jakie są według Ciebie korzyści z nagrywania dla niezależnego labelu i czy podpisałbyś kontrakt z dużą wytwórnią?
- Niezależna wytwórnia zostawia ci dużą swobodę, jeśli chcesz nagrać lub zrobić coś, na co masz akurat ochotę. Poza tym w takich firmach są bardziej przyjacielskie stosunki międzyludzkie. Nie wyobrażam sobie, aby jakakolwiek duża wytwórnia zainteresowała się nami, ale gdyby tak się stało, musiałbym najpierw usłyszeć ich ofertę. I dopiero wtedy podjąłbym decyzję czy z nimi współpracować.
- Macie już na koncie jeden koncert w Polsce. Rok temu zagraliście na Metalfeście w Jaworznie. Jak wspominasz ten występ?
- Było bardzo gorąco! Na nasz koncert przyszło bardzo dużo osób. Pomimo, że byli daleko od sceny z powodu ustawienia barierek, to jednak czuliśmy energię płynącą z ich strony. Dlatego jestem podekscytowany perspektywą klubowego koncertu w Warszawie.
- Co planujecie w najbliższych miesiącach?
- Będziemy dużo koncertowali i będziemy kontynuować pracę nad nowy materiałem. Mamy już gotowe dwie nowe kompozycje, które chcemy wydać na siedmiocalowy, winylowym singlu. Mam nadzieję, że wkrótce będziemy mieli więcej nowych utworów.
- Jaka jest Twoja opinia o współczesnej scenie metalowej i jakie są obecnie Twoje ulubione zespoły bądź płyty?
- Uważam, że na metalowej scenie dzieje się dużo fajnych rzeczy. Jest wiele ciekawych zespołów, których twórczość lubię. Oto kilka z nich: Helms Alee - "Sleepwalking Sailors", Indian Handcrafts - "Civil Disobedience For Losers", Whores - "Clean", Sandrider - "Godhead", Lord Dying - "Summoning The Faithless", Big Business - "Battlefields Forever".
- Dziękuję za wywiad.
RED FANG: Warszawa, Basen, 31.03.2014, godzina 20.00. Bilety: 55pln – do 30.03, 65pln – w dniu koncertu. Miejsca sprzedaży: ticketpro.pl, eventim.pl, ebilet.pl, biletomat.pl, redfang.evenea.pl, ticketportal.pl