MM: Słuchając najpierw płyty „Infra”, a następnie „Ultra” słychać pewne różnice. Mam wrażenie, że “Infra” zawiera więcej prostszej muzyki, niż “Ultra”, która jest bardziej progresywna. Znam waszą koncepcję dotyczącą wydania dwudziestu piosenek z okazji dwudziestolecia istnienia zespołu, a co kryje się za utworami z obu tych płyt?
PB: To bardzo trafne spostrzeżenie. Czujemy dokładnie tak samo. I takie było główne kryterium. Chcieliśmy najpierw wydać materiał prostszy, przebojowy, a dopiero potem ten nieco bardziej złożony. Zastanawialiśmy się tylko, które utwory bardziej pasują do naszej koncepcji. Jeśli chodzi o pomysł 20 utworów na 20 lat istnienia zespołu, to nagrania odbyły się w dwóch sesjach, podczas których powstał materiał na każdą z płyt.
MM: Czy obie płyty będą miały swoje wersje angielskie?
PB: Jeszcze nie wiemy. Zastanawiamy się nad tym. Być może wybierzemy tylko niektóre utwory, by nagrać je w wersji angielskiej. Zobaczymy. Myślimy o naszych fanach w różnych rejonach świata, więc nie chcemy o nich zapomnieć, dlatego wersja angielska pewnie niedługo się pojawi.
MM: Oba albumy produkował Dejan Radicevic, z którym pracowaliście przy pierwszej płycie. To trochę taki powrót do korzeni zespołu.
PB: Coś w tym jest. Spotkaliśmy się z Dejanem jakieś dwa lata temu, usiedliśmy i zdaliśmy sobie sprawę, że od czasów nagrywania „ID” (wspomnianego debiutu zespołu, wydanego w 1999 roku – przyp. MM) niewiele się między nami zmieniło poza doświadczeniem, które przez ten czas zdobyliśmy. Nadal się lubimy, cenimy wzajemnie, a do tego świetnie nam się razem pracowało. Myślę, że w przyszłości jeszcze nieraz będziemy razem działać.
MM: “Ultra” kończy się zabawnym utworem “Road”. Czyim pomysłem było zaangażowanie waszej ekipy technicznej przed mikrofon?
PB: (śmiech) Ten pomysł powstał w nocy po którymś z koncertów. Wracaliśmy razem i nasza ekipa zaczęła śpiewać. Stwierdziliśmy, że na nowym albumie znajdzie się muzyka, do której będą mogli sobie pośpiewać. Oni podchwycili ten pomysł i zajarali się nim. Trochę trwało zrealizowanie go, bo nasza ekipa to nie muzycy. Ale wyszło całkiem fajnie. Jesteśmy bardzo dumni, ponieważ zadedykowali nam ten utwór i cieszymy się, że mogliśmy się im odwdzięczyć, dodając go do płyty.
MM: “Ultra” została wydania w barwach Nika Records. To wasza nowa wytwórnia?
PB: Tak, podpisaliśmy z nimi umowę rok temu jeszcze przed wydaniem „Infry”. Byli zachwyceni naszą muzyką. Dla nas to też lepsze rozwiązanie, bo dwa poprzednie albumy wydaliśmy sami. Tym razem postanowiliśmy poszukać wytwórni, ludzi, którzy mają wiedzę, doświadczenie, kontakty i możliwości dystrybucji.
MM: 20 lat to sporo czasu i doświadczeń jakie Siddharta zebrała. Jak myślisz, które z nich są najważniejsze?
PB: Kiedy patrzę wstecz, widzę głównie dobre wydarzenia. Złe zostawiamy na boku. Myślę, że każdy kolejny większy koncert był ważny. Potem występy na stadionie. I oczywiście współpraca z orkiestrą, która była cudownym wydarzeniem w naszej historii. Podobnie „Maraton”, który nagraliśmy w 2007 roku, podczas którego graliśmy przez 5 i pół godziny, grając wszystkie utwory z naszego ówczesnego dorobku (śmiech). Wszystkie nasze pierwsze doświadczenia są tymi, które zachowujemy w pamięci. No i te wszystkie wygłupy, które zdarzyły nam się po drodze (śmiech). Trudno mi to wszystko wyrazić słowami... Bycie w zespole, nasza relacja z fanami... Jesteśmy za to ogromnie wdzięczni i z optymizmem patrzymy na kolejne 20 lat.
MM: A czy w takim razie przyjedziecie także do Polski, by świętować swoje dwudziestolecie?
PB: Bardzo chcielibyśmy przyjechać do Polski. Czekamy aż płyta się u was ukaże. Mamy jeszcze kilka działań promocyjnych w Słowenii, ponieważ ostatnio siedzieliśmy cały czas w studiu, musimy zadbać o promocję na miejscu. Ale nie zapominamy o naszych fanach także w Polsce i jeżeli tylko będzie taka możliwość – przyjedziemy. Nie umiem niestety powiedzieć, czy będzie to w tym roku wiosną, czy np. latem lub jesienią. Mam jednak nadzieję, że szybko do tego dojdzie, ponieważ uwielbiamy polską publiczność i zawsze spotykamy się ze wspaniałym przyjęciem.
MM: Dziękuję za rozmowę.
Foto: Lidija Mataja