- Dlaczego zdecydowaliście się uczcić dwudziestolecie Cree akurat wydawnictwem koncertowym?
- Cały 2014 rok jest poświęcony obchodom 20 rocznicy istnienia Cree. Postanowiliśmy, by w zatrzymać się w pewnym miejscu i zarejestrować koncert, który zagraliśmy w lipcu w Chorzowie. Chcieliśmy, aby po tym wydarzeniu pozostała fajna pamiątka.
- W koncercie tym wzięło udział kilku gości. Jak wyglądał ich dobór?
- Wyszło to spontanicznie. Nie planowaliśmy tego wcześniej. Myśleliśmy sobie na przykład: „Fajnie, aby w tym numerze zagrał Antymos Apostolis”. Akurat kolejnego dnia miał wystąpić na naszym koncercie w tym samym miejscu z okazji 20-lecia śmierci mego Ojca, więc zagrał także z nami na naszym urodzinowym występie. Podobnie wyglądała sytuacja między innymi z Leszkiem Cichońskim. Nie udało się zmieścić wszystkich tych gości na płycie, bo wystąpili jeszcze: Oddział Zamknięty i Jarek Wajk. Ale pomimo to, wydaje mi się, że udało nam się przekazać na tym albumie ducha tej imprezy.
- Z tego co wiem, to na płycie „20 Urodziny Live” nie znalazły się wszystkie utwory, jakie zostały wykonane podczas tego koncertu. Dlaczego akurat te kompozycje trafiły na to wydawnictwo?
- Kilka kompozycji w ogóle nie było granych na żywo bądź były wykonywane bardzo rzadko. Kilka utworów, które zagraliśmy na tym koncercie nie trafiło na album z czysto technicznych powodów. Wiesz, wszystkiego tam zamieścić nie mogliśmy, a w związku z tym, że nie chcieliśmy niczego poprawiać, gdyż płyta miała być w 100% live, to selekcja dokonała się niejako sama.
- Do koncertu przygotowywaliście się w wyjątkowy sposób…
- Przygotowania trwały tydzień. Jak już wspomniałem, mieliśmy zagrać dwa koncerty: jeden nasz, a drugi dla uczczenia pamięci mego Ojca. Wynajęliśmy lokal w Tychach i przez ten tydzień, codziennie, przyjeżdżali przeróżni goście, którzy mieli z nami zagrać i ćwiczyliśmy. Graliśmy utwory Dżemu i nasze. No i mam nadzieję, że wszystko wypadło w porządku.
- Czy z tego koncertu „dżemowego” też ukaże się album?
- Koncert został zarejestrowany, ale czy się ukaże płyta? Nie mam pojęcia. Na razie jeszcze o tym nie myślałem.
- A co z DVD z Waszego koncertu urodzinowego?
- Też nie wiem. Myślę, że gdybyśmy poszukali, to materiały by się znalazły. Ale najpierw skupiliśmy się na płycie koncertowej.
- Rocznice takie jak 20 urodziny zawsze są okazją do podsumowań. Jak w przypadku Cree wygląda bilans zysków i strat?
- Najbardziej istotne jest dla mnie to, że cały czas istniejemy, że gramy i mamy wiernych fanów, którzy przychodzą na nasze koncerty. Jest ich coraz więcej. A na pewno największą stratą jest dla nas śmierć basisty Jurka „Kawy” Kawalca, który był naszym przyjacielem, współpracownikiem i brał udział w nagrywaniu płyty „Za tych” z 2002 roku. To jedyna rzecz, jakiej bardzo żałuję.
- Gdy rozmawialiśmy rok temu, przy okazji premiery Waszej poprzedniej płyty studyjnej „Wyjdź”, powiedziałeś, że myślisz już o nowych utworach, które mają mieć brzmienie analogowe a la lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte. Czy te plany już zaczynają przybierać konkretne kształty?
- Być może już w styczniu wejdziemy do studia nagraniowego i zaczniemy rejestrować pierwsze dźwięki. Coś tam się kreuje, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie. Na razie nie mamy żadnych konkretów dotyczących nowej płyty.
- Dziękuję za wywiad.