MM: Muszę przyznać, że gdy usłyszałem muzykę Year Of Goat po raz pierwszy, byłem zaskoczony, bo jak na okultystyczny hard rock, wasze piosenki brzmią mocno, energetycznie i... dość przebojowo. Jak to przystaje do historii o Lucyferze i tej okultystycznej aurze, którą mają w sobie wasze teksty?
MP: Myślę, że ma to związek z naszym postrzeganiem spraw religijnych. Wychodzimy z założenia, że Lucyfer, Szatan – jakkolwiek byśmy go nie nazwali - nie jest uosobieniem zła, lecz raczej przeciwnikiem tradycyjnie postrzeganego chrześcijaństwa, czy też religii w ogóle. Przecież koncepcja dobra i zła istnieje wszędzie. Wydaje mi się, że wszystko, co kwestionuje tradycyjne podejście do kwestii religijnych jest postrzegane jako złe, negatywne. Jeżeli zagłębisz się w teksty religijne, to nie są one jedynie źródłem poszukiwań światłych wartości, przyświecających wzniosłym ideom, lecz zawierają także mnóstwo mrocznych i przerażających rzeczy. Z jednej strony cały ten obraz jest zbudowany na bazie wiecznej tortury, a z drugiej – jeśli czytałeś Stary Testament - na wspieraniu ludobójstwa. Wychodzimy zatem z założenia, że jeżeli postawimy się w roli oponentów, kwestionujących tradycyjne chrześcijańskie podejście do religii, wypełnionej hipokryzją, to znajdziemy w naszej postawie znacznie więcej energii, mocy i piękna. To może wydawać się trochę dziwne (śmiech). Dla nas jednak Lucyfer jest symbolem światła, wiedzy, nauki i mocy umysłu.
MM: Z jednej strony z tego, co mówisz – stawiacie się w opozycji do zastanego postrzegania religii, natomiast myślę, że wasza muzyka również może być swego rodzaju buntem. Mnóstwo zespołów ożywa podobnej tematyki, natomiast okrasza je często dużo mocniejszymi i cięższymi brzmieniami, podczas gdy wy postawiliście na hardrockową i melodyjną muzykę.
MP: Zgadza się. Czasami zastanawiam się zresztą, czy gdybyśmy nie uczynili naszej muzyki cięższej i nieco bardziej diabolicznej, to jej przekaz byłby bardziej dosadny. Z drugiej strony, kiedy patrzę na inne zespoły, poruszające podobną tematykę, a ich muzyka jest dużo cięższa i pozbawiona melodii, to odbieram to jako inny rodzaj buntu. One zwykle posługują się efektem szoku, co również może być przydatne w przekazie. Wszystko zależy od punktu widzenia. Jeśli tworzysz muzykę, musisz być pewien swoich pomysłów i swojej wizji. Nie chcę przez to powiedzieć, że oni robią to gorzej, a my najlepiej. Nic z tych rzeczy. Czujemy się jednak zobligowani do przesuwania granic w naszej twórczości. Każdy robi to na własny sposób. Niektórzy robią tak dla zabawy i nie stoi za tym żadna myśl, a inni przedstawiają bardzo konkretne i przemyślane rzeczy.
MM: Skoro mowa o zespołach, które poruszają się w podobnych nurtach muzyczno-tematycznych: macie jakieś powiązania z grupą Ghost?
MP: Tak, mieszkają niedaleko nas. Z częścią z nich znamy się na niwie prywatnej, a pozostałych tylko mieliśmy okazję poznać na zasadzie przywitania się. W zeszłym roku graliśmy razem na festiwalu w Norwegii i wtedy poznaliśmy cały zespół. Teraz są zdaje się na trasie po Stanach Zjednoczonych.
MM: Nie znalazłem nigdzie informacji, jak długo jesteś członkiem Year Of The Goat...
MP: (śmiech) Jestem członkiem zespołu wiosną 2012 roku. Dołączyłem przed wydaniem pierwszej płyty („Angel’s Necropolis” – przyp. MM). Zespół korzystał z mojego studia przy nagrywaniu wokali i melotronu. Nie mieli nikogo, kto mógłby na nim zagrać, więc poprosili mnie. A że graliśmy już wcześniej razem – zgodziłem się.
MM: Co powstaje w Year Of The Goat najpierw? Muzyka, czy koncept tekstowy?
MP: Kiedy piszemy nowy materiał, zwykle najpierw pojawiają się pomysły muzyczne. Teksty zazwyczaj powstają do gotowej muzyki. Bywa jednak tak, że mamy pomysły na całą płytę i na konkretne piosenki oraz teksty od razu. Wtedy wszystko wypływa jednocześnie. Traktujemy naszą muzykę całościowo, więc staramy się, by wszystkie elementy do siebie pasowały i były jednolite.
MM: A jak wygląda Twój wkład w proces twórczy, bo o ile dodatkowe wokale pojawiają się właściwie w każdym utworze Year Of The Goat, o tyle klawisze, czy melotron już niekoniecznie?
MP: Chyba wiem, skąd masz takie wrażenie. Klawisze lub melotron pojawiają się w niemalże każdym utworze, natomiast często bywa tak, że są odjęte w ostatecznych miksach...
MM: No właśnie – na „Angels’ Necropolis” są ledwie słyszalne, zaś na „The Unspeakable” wybrzmiewają dość często.
MP: To wynika z pomysłu, jaki mieliśmy na miksowanie „The Unspeakable”. Pierwsza płyta ma miks bardziej przestrzenny, a klawisze są raczej ambientowe. Odpowiadał za niego Kristian Karlsson, znany z produkcji Cult Of Luna. Melotron jest tam tylko dodatkiem. W przypadku drugiej płyty zacząłem się częściej „wtrącać” do nagrań (śpiew). Bardzo lubię pracę studyjną. Podczas nagrywania obu płyt, mieliśmy mnóstwo pomysłów, których nie wykorzystaliśmy. Na koncertach będziemy musieli ograniczyć brzmienia melotronu, ponieważ mam tylko dwie ręce i nie jestem w stanie grać jednocześnie na nim i na klawiszach. Jeśli chodzi o chórki, to zazwyczaj są to moje „wtrącenia”. Czasem Thomas (Eriksson, wokalista A Year Of The Goat – przyp. MM) ma swoje pomysły na linie wokalne i wtedy realizujemy je wspólnie. Zawsze, gdy mamy je gotowe, staram się zbudować harmonię wokół nich.
MM: Zawsze możesz zaprogramować pewne brzmienia do klawiszy...
MP: Ale nie melotronu. Jasne, zawsze można powgrywać sobie jakieś ścieżki do samplera i potem odpalać. My jednak uważamy, że to, co gramy w studiu to jedno, a to, co gramy na żywo, to osobna kwestia. W studiu skupiamy się na innym rodzaju ekspresji, niż gdy gramy na żywo. Nie mamy z tym problemu. Poza tym to wprowadza pewne urozmaicenie.
MM: 28 i 29 lutego zagracie w Polsce. To zdaje się wasza pierwsza wizyta w naszym kraju?
MP: Tak, dla mnie to pierwsza wizyta w naszym kraju. Zdaje się, że któryś z pozostałych członków Year Of The Goat bywał już u Was z którymś ze swoich blackmetalowych projektów (śmiech). To będzie interesujące doświadczenie, zwłaszcza, że widziałem, jak wyglądają u was koncerty metalowe na różnych nagraniach video. Jestem tego bardzo ciekaw.
MM: Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na koncertach!
MP: Dzięki stary!
Year Of The Goat w Polsce:
28.02. Wrocław, Liverpool
29.02. Kraków, Rotunda