MM: Dwadzieścia pięć lat istnienia Archive uczciliście wydaniem dużego wydawnictwa kompilacyjnego „25”. Na tę pokaźną kolekcję składają się utwory z całego okresu waszej kariery, kawałki znane z singli i kilka zupełnie nowych kompozycji. Czym kierowaliście się przy doborze tych numerów?
PB: Podeszliśmy do tego jak do układania setlisty koncertowej. Stąd też „25” nie jest ułożona chronologicznie. Utwory bardziej kontemplacyjne wymieszane są tutaj z numerami żywszymi i mocniejszymi.
DP: Główną pracę wykonał tutaj Darius (Keeler, przyp. MM). I bardzo dobrze, bo gdybyśmy wszyscy zaangażowali się w dobieranie kawałków na tę kompilację, to trwałoby to w nieskończoność. Uważam natomiast, że ten zbiór jest ułożony w taki sposób, że zabiera słuchacza w podróż po świecie Archive. Gdyby te utwory zostały ułożone chronologiczne, to pokazywałyby jaką drogę przebyliśmy jako zespół, ale to nie byłoby w naszym stylu.
PB: Słusznie zauważyłeś, że część utworów, to kawałki, które pojawiły się na singlach, bo na tym w dużej mierze oparliśmy pomysł na „25”. Nie mogliśmy jednak nie dołączyć innych utworów, które również w naszym mniemaniu są ważne.
MM: Być może dlatego z niektórych waszych płyt znalazło się tutaj więcej utworów, niż z innych. Na przykład z „Michel Vaillant” są tu tylko dwie kompozycje.
PB: Dokładnie tak, natomiast są utwory, które po prostu musiały się tutaj znaleźć. Chcieliśmy uczynić z niej jak najlepsze wprowadzenie do naszej twórczości, a jednocześnie przypomnieć, jak złożony jest muzyczny świat Archive.
MM: Skoro zatem podeszliście do tego, jak do setlisty koncertowej, to dlaczego nie znalazł się tu żaden utwór z którejkolwiek z waszych płyt koncertowych?
DP: Myślę, że to by nie zadziało. Dodanie utworu zagranego na żywo, zaburzyłoby koncepcję całości i wytrąciło z rytmu. A „25” to kompilacja oparta na numerach studyjnych.
PB: Kiedy zaczęliśmy się zabierać za to wydawnictwo, doszliśmy do wniosku, że jego zwieńczeniem byłoby nagranie koncertu, a następnie wydanie go na DVD. Musimy go jednak najpierw zarejestrować i dopiero potem podejmiemy ostateczną decyzję, w jaki sposób go wydać.
MM: Oprócz tego jednak na „25” znalazło się aż 8 niepublikowanych wcześniej utworów, które dość znacząco się od siebie różnią. Potraficie wskazać okres, w którym każdy z tych utworów powstał?
DP: Przede wszystkim dodanie tych nowych utworów wzbogaciło „25”, nie czyniąc z niej ostatecznie typowej kompilacji ‘greatest hits’. Zazwyczaj kapele na płyty składankowe nagrywają jeden, bądź dwa nowe utwory. My zdecydowaliśmy się wmieszać te nowe kawałki między stare, co również dodatkowo wzbogaca odbiór całości. Nie chcieliśmy też ich w żaden sposób separować tych piosenek od reszty, ani wydawać ich osobno.
PB: Pytasz z jakiego okresu jest każdy z tych utworów. Tymczasem to są zupełnie nowe kawałki, które powstały z myślą o „25”.
MM: To niesamowite, bo przykładowo „Lightning Love” brzmi jak Pink Floyd z lat 60. – przypomina trochę „Bike”.
DP: Tak, ten utwór nieco odbiega od pozostałych siedmiu. Steve Mason, który gościnnie się w nim pojawił, miał właśnie taki pomysł na ten numer, który zresztą liczy sobie wiele lat. Danny (Griffiths – przyp. MM) dopisał resztę i wspólnie zaaranżowali go.
MM: „Heart Beats” z kolei jest najdłuższym z tych nowych utworów. Kto zaśpiewał w nim tę piękną partię wokalną? Holly Martin, czy Maria Q?
Obaj: Holly.
MM: Mam wrażenie, że za pomocą tych 8 utworów przenieśliście się w jakiś sposób do początków Archive. Wszystkie one są bowiem akustyczne, atmosferyczne, zahaczają o ambient.
DP: Tak, w przypadku tych utworów pozwoliliśmy sobie na eksperymenty z soundscape’ami. Zawsze próbujemy testować nowe drogi i rozwiązania, a w tym wypadku ambient był tym kierunkiem.
PB: Wiesz, w porównaniu chociażby z „The False Foundation” (ostatnia jak na razie płyta Archive z 2016 roku – przyp. MM) te nowe numery mają bardziej piosenkową formę, a jednocześnie pokazują nasz rozwój jako aranżerów i producentów. Każdy z nas ma swoje studio. Chłopaki siedzą w nim prawie non stop.
MM: Czy Darius zajął się miksem tych nowych utworów?
PB: Nie, tym razem pomagał nam Jerome Devoise, z którym pracowaliśmy już przy „Controlled Crowds” i „With Us Until You're Dead”.
MM: Będziecie je grali na żywo?
DP: Tak, prawie wszystkie zagramy na koncertach.
MM: W informacji prasowej przeczytałem, że „25” zostanie wzbogacona o nowe wywiady z wami. Co będą one zawierały?
PB: Historię zespołu opowiedzianą przez każdego z nas.Na przestrzeni lat przez grupę przewinęło się sporo osób. Gość, który zrobił te wywiady, dotarł nawet do Rosko Johna, Roya Araba, czy Craiga Walkera. Wszyscy opowiedzieli o swoim czasie w Archive i o tym jak zespół zmienił się na przestrzeni lat. Wywiady znajdą się w wersji deluxe „25”.
MM: A swoją drogą – macie kontakt z byłymi członkami Archive?
PB: Z Rosko jesteśmy znajomymi na Facebooku.On teraz mieszka w Indiach. Nigdy natomiast nie poznałem Craiga Walkera. Dołączyłem do Archive, kiedy go już nie było w zespole.
DP: Ja też mam kontakt z Rosko.
MM: „25” ukaże się także na winylu?
PB: Tak, i to jest ciekawe, bowiem znajdą się na nim po raz pierwszy utwory z naszej dyskografii, które dotąd w takiej formie się nie ukazały, jak „System”, czy „Lights”. Wreszcie będzie można je usłyszeć na czarnych krążkach.
MM: Przed wami trasa koncertowa. Jesienią zagracie w Polsce aż 5 razy. Co dalej? Nowa płyta?
DP: Tak, ruszamy w trasę retrospektywną, na której będziemy grali materiał z „25”.
PB: Myślimy powoli o tym, co będziemy robić dalej. Latem chcemy zacząć pisać nowy materiał, ale tak jak Dave mówi – na razie priorytetem jest trasa.
MM: Podsumowując: czym dla was jest 25-lecie Archive, granie i tworzenie w tym zespole?
DP: Pollard jest w zespole od 16 lat, więc pewnie ma inną perspektywę. Dla mnie Archive w jakiś przedziwny sposób stało się sytuacją właściwie rodzinną. Myślę, że gdybyśmy nie byli przyjaciółmi, to nie wytrwalibyśmy w tym zespole tak długo. Wciąż jest przed nami wiele drzwi, które chcemy otworzyć. Ciągle szukamy nowych inspiracji. Nie jesteśmy ściśle przywiązani do jednego gatunku. Możemy swobodnie poruszać się po różnych płaszczyznach muzycznych.
PB: Często jestem o to pytany i cały czas powtarzam, że dla mnie to było niemalże wczoraj, kiedy dołączyłem do Archive. Ten czas niesamowicie szybko minął, ale był niezwykle owocny. Wciąż jesteśmy głodny tworzenia.
MM: Dziękuję za rozmowę.
Foto: Grzegorz Szklarek